poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 1

                                                   Pamiętnik  Lilly
1 lipca - sobota
    Wakacyjny, nudny, samotny dzień. Niestety... Moje życie nie jest takie piękne... Mam bogatych rodziców, wielki dom, pieniądze... ale co mi z tego ? Ojciec zawsze mi powtarzał, że w życiu można liczyć tylko na siebie. Do tej pory nie przekonałam się czy te stwierdzenie ma sens. Jedyne co robię oprócz oddychania, spania i jedzenia to śpiewanie. Ale to... to tak nieoficjalnie. Rodziców prawie nie ma w domu, więc nie mam więcej słuchaczy niż jeden. Tym jednym słuchaczem jest moja złota rybka ;)). A przyjaciele... ich w moim życiu zabrakło. Wszyscy byli przerażeni, tym że moich rodziców wciąż nie ma w domu, a i tak nie pozwalają mi z nikim wychodzić. Poprostu uwięzili mnie w domu, a dalej to już żadnego zainteresowania tym co czuję nie okazują.
      Włożyłam wygodne szare dresy, biały T-shirt oraz czarne balerinki i wyszłam na podwórko. Usadowiłam się na leżaku stojącym przy basenie i zanużyłam nos w książce. Po 20 minutach jednak zmieniłam zdanie stwierdzając, że czytanie "Romeo i Julii" nie jest najciekawszym zajęciem.  Pobiegłam do "pokoju kremowego", w którym trzymamy przeróżne pamiątki z wakacji, albumy i książki. Rozejrzałam się po półkach, wybrałam stary album i wróciłam na leżak. Na zdjęciach na pierwszej stronie miałam może... pięć lub sześć lat. Były to fotografie ze zwykłego, Londyńskiego parku. Na jednej z pamiątek oboja rodzice trzymają mnie na rękach śmiejąc się w niebogłosy. Za tamtych czasów rodzice mieli normalne prace. Tata pracował w sklepie z telefonami, a mama w warzywniaku. Jakoś się utrzymywaliśmy. Mieszkaliśmy w trzypokojowym mieszkaniu i byliśmy szczęśliwi, bo mieliśmy siebie, a teraz ? Teraz firma development odebrała nam szczęście i miłość, a dała pieniądze. Gdy skończyłam oglądać album wróciłam do domu, położyłam się na sofie w salonie, włączyłam telewizor i przełączyłam na MTV.  Około 16 zasnęłam z nudów. Miałam krótki sen.

    Śpiewam na wielkiej scenie, jednak sala jest pusta. Nikogo nie ma w budynku. Gdy kończę piosenkę słyszę, jak około 5 osób klaszcze, ale żadnej z nich nie widzę.

         Kiedy było około 22, usłyszałam plusk w basenie. Przestraszyłam się i wzięłam pierwszą lepszą rzecz, a była to patelnia, gdyż znajdowałam się w kuchni. Powoli zbliżyłam się do tylnego wyjścia z domu i przez szybę zauważyłam, że ktoś pływa w basenie. Nie wiedziałam co mam robić. Poprostu tam stałam. Po chwili przyszli dwaj chłopcy i pomogli wyjść temu "pływakowi". Jeden z "ratujących chłopaków" odwrócił się w moją stronę i chyba mnie zauważył, bo się szeroko uśmiechnął i chciał do mnie podejść, ale ja się zamachnęłam i uderzyłam go patelnią , a ten upadł na trawnik.
- Coś ty narobiła ?! - wrzasnął drugi z "ratujących chłopaków".
- On chciał mnie zaatakować !
- Nie zaatakować tylko się przywitać i przeprosić za pijanego kolegę... - spojrzał na mnie jak na jakąś wariatkę. - Nathan ! Żyjesz ?!
- Tak jakby. Osz... Kur... Ja jestem w niebie ? - zapytał koleś, którego uderzyłam patelnią, gdy mnie zobaczył.
- Nie. To jeszcze Londyn. - odpowiedziałam.
- Jeszcze ?! To ty chcesz mnie zabić ? ! O Jezusie, jak booli...
- No przejęzyczyłam się. Może wstaniesz ? - podałam mu rękę.
- Dobry pomysł.- wstał. - Jestem Nathan, to Siva,a ten to Jay. Zamieszkaliśmy obok. No właśnie, GDZIE  JEST JAY ?!
- Nie mówcie, że znowu w basenie! - rozpaczał Siva.
- Czekajcie. Zapalę światło. - gdy to zrobiłam i przyjrzałam się chłopakom uznałam, że gdzieś ich już widziałam.- A tak w ogóle to jestem Lilly. Chodźcie. Może wszedł do domu. - chłopaki się ze mną zgodzili i weszliśmy do mieszkania.
- Ale chata... - skomentował Nathan.
- O ile się nie mylę, to wczoraj kupiliśmy identyczny dom obok. - powiedział Siva.
- Oj tam, oj tam.
- Człowieku, czy ty musisz zabijać mi jednorożce ? - odezwałam się.
- Hmm... Jay'a przyciągają dziewczęce sypialnie... - zamyślił się Nath.
- COO?! - wydarłam się i pobiegłam na górę, do swojego pokoju. Gdy prawie dotarłam na górę usłyszałam śmiech chłopaków .
- I czego rżycie ?
- Nieee... niic. - zignorowałam ich i kontynuowałam swoją "podróż" do pokoju. Zastałam tak pijanego Jay'a mierzącego moje staniki !
- Eee... Jay, ile żeś wypił ? - odezwał się Nathan zza moich pleców.
- Nathan! Won z mojego pokoju ! Ja się przebieram ! - walnął Loczkowaty i zamknął nam drzwi przed nosem.
- O Boże ! Twoja mina ! Bezcenna ! - dusił się ze śmiechu Sykes.
- Mniejsza o to... Gdzie Siva ? A i chcesz coś zimnego ?
- A z kąd ja mam to wiedzieć? A po co mi coś zimnego ?
- O ile się nie mylę to masz roztrzaskany łeb. - zaśmiałam się i zbiegłam na dół, a za mną Nath.
W kuchni znaleźliśmy Sivę grzbiącego w lodówce.
- Ekhm... Przepraszam... Ale co ty wyprawiasz ?
- No co ? Szukam jedzenia.- ja się tylko walnęłam w czoło i położyłam się na rozkładanej kanapie w salonie z myślą "Co za pojeby ?".
- Ej. A moje rozbite czółko ? - popatrzał na mnie wielkimi oczami Nathan.
- Weź lód z zamrażarki.
- Nie ma. Siva wyżarł! - rozpaczał.
- No to weź sobie jakąś chochlę, czy coś... - Nathan poszedł do kuchnia , a ja włączyłam MTV,ale długo się nie naoglądałam, bo sznaowny pan Sykes włączył "Zmierzch" na DVD.
- Rozumiem, że się do mnie już wprowadziliście?
- Niee. Ty poprostu jesteś już naszą przyjaciółką, a u przyjaciół czujemy się jak w domu. - wyszczerzył się.
- Po pierwsze : Chłopcze, znamy się tylko ponad pół godziny. Po drugie: Jay chyba powinien się wyspać.
- Oj tam. Poznasz nas. A Jay już śpi na Twoim łóżku, w Twojej piżamie.
-  W mojej piżamie ?! O Boże... Ile on wypił ?
- Nie wiem... Musisz jeszcze poznać Max'a i Tom'a.
- A Was matka więcej nie miała ?
- Nie. Tylko pięciu. - znów się szeroko uśmiechnął.
- Nathan... Jestem śpiąca...
- To śpij.
- No więc, nie chcę być nieuprzejma, ale chyba powinniście wrócić do siebie, bo zaraz wrócą moi rodzice. - nie zdążył odpowiedzieć, a dostałam sms'a od mamy.
"Lilly, mamy dużo pracy. Przenocujemy w firmie. Wrócimy rano o 10."
   Nath zapuścił żurawia i przeczytał wiadomość.
- No  to nie mósimy iść. - znów się wyszczerzył.
- Siiiva ! Do domu ! - zawołałam.
- On też już śpi.
- To ja też. - położyłam głowę na oparciu kanapy, a Nathan położył się obok mnie.
- Nathan ! Won do pokoju gościnnego !
- No dobra... A gdzie to?
- Na górze, ostatnie drzwi w lewo.
- Dzięki. Dobranoc. - chłopak poszedł na górę, a ja zgasiłam światła i zasnęłam.
_________________________________________________________________
No i mam pierwszy rozdział ! Na początek chciałabym poinformować, że nie za wiele wiem o The Wanted i może niektóre rzeczy tutaj o chłopakach nie będą prawdą, ale obiecuję, że w wolnym czasie zbiorę trochę informacji o nich ;))

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny,to był bardzo dobry pomysł z tym blogiem o TW.Rozwalił mnie moment jak Jay przymierzał twoje staniki.Nie no nie mogłam ze śmiechu,pisz następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog!! Oby tak dalej ! ;)

    OdpowiedzUsuń