sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 4

   Ten dzień był cudowny... Spokojnie wróciliśmy z Nathan'em trzymając się za ręce. Nie obeszło się bez pocałunku przed rozstaniem. Nasze usta się rozłączyły i musieliśmy iść do domu. Jeszcze ostatni raz spojrzeliśmy sobie w oczy i weszliśmy na swoje podwórka. Byłam cała w skowronkach. Jeszcze nigdy się tak nie czułam... To było niesamowite.
   Weszłam do domu i odrazu wszystko się popsuło.
- Kto to do cholery był ?! - darł się ojciec.
- A co Cię to obchodzi ?!
- Np. to że jestem Twoim ojcem ! - nie chciał mnie przepuścić do swojego pokoju.
- W listopadzie pożałujesz !!! - krzyknęłam i przepchnęłam się pomiędzy nim, a szafką na buty i pobiegłam do "swojej nory". Kiedyś tak mama nazywała mój pokój, gdy się w nim zamykałam. Włączyłam swoją plazmę na MTV. Florida, później Aura Dione... Trzecia piosenka mnie... dobiła ? Zszokowała ? Nie umiem tego określić. Na ekranie telewizora zobaczyłam... Nathan'a i jego kumpli. Nie wiedziałam co o tym myśleć... Dlaczego mi nie powiedzieli prawdy ? Są sławni, a nie z takimi ludźmi chciałam się kolegować. Chciałam poczuć normalne życie, ale...chociaż prawdę mówiąc, to zanim się dowiedziałam prawdy to ich lubiłam. Ale i tak czuję się okropnie. Między mną, a Nathan'em coś zaiskrzyło, a on mnie oszukał. Im dłużej o tym myślałam tym bardziej chciało mi się płakać. Postanowiłam zająć  się czymś byle tylko nie myśleć o tym. Zalogowałam netbook'a i weszłam na fb, tt, itd. Na początku twitter nie chciał mi się zalogować z powodu jakiegoś szumu spowodowanego... mną i Nathan'em. Podziwiajcie uroki chodzenia z gwiazdą, nigdy nie masz spokoju. Po sieci krążyły różne zdjęcia, ale najbardziej rzucało się w oczy to, na którym się całowaliśmy. Odstawiłam netbook'a na biurko i postanowiłam pośpiewać. Zaczęłam od piosenki "Torn". Nie skończyłam refrenu, a usłyszałam dźwięk mojego Blackberry.
"Jak tam ?" - Nathan. On nawet nie wie, że się dowiedziałam o jego największym sekrecie -.-
Nie odpisałam. Śpiewałam dalej, aż do wyciszenia myśli, aż do bólu gardła, aż do snu...

3 lipca - poniedziałek
 Wstałam ze świadomością, że jestem sama. Sama w domu i samotna w sercu. Nath mnie oszukał, a to... to było poważne kłamstwo. Nie mam pojęcia czy mu wybaczę... czy on wogóle będzie chciał wybaczenia. Jest dla mnie idealny, ale mnie okłamał...

                                       Pamiętnik Nathan'a
    Lilly nie odbiera telefonów, nie odpisuje, nie daje znaku życia.Jej dom jakby stracił właścicieli. Mam bardzo złe przeczucia...
- Jedziemy do Francji ! - darł się Jay.
- Po co ?
- Mamy tam jakieś wywiady itd. - odpowiedział Tom, a Jay biegał po salonie z pudełkiem lodów.
- Ale i powód do uciechy... - skomentowałem.
- Nath, musisz zrozumieć. Taka jest już nasza praca. Będziesz musiał wyjechać i zostawić Lilly na tydzień. Taka już kolej rzeczy. - prawił mi kazanie Siva. Ten to powinien zostać filozofem.
___________________________________________________
Przepraszam, że nie pisałam aż tydzień, ale po chorobie wróciłam do szkoły i nie bardzo miałam jak pisać, bo musiałam wszystko nadrobić, a wczoraj musiałam pojechać do babci, gdzie nie ma zasiegu dla internetu.
Rozdział dedykowany Wam wszystkim <3

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny.Kocham to opowiadanie.Jak on mógł cię oszukać????????Dodaj następny szybko.Plosę

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeeeer rozdział! :D
    Mój mąż będzie filozofem ^^
    Nie no, zajebisty rozdział. Ona musi mu wybaczyć :D
    Czekam na następny <3 :)

    Jeśli masz czas to zapraszam do siebie. Też mam opowiadanie o The Wanted :D ( http://thewayifeel-tw.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń