niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 8

       Podczas pakowania się nie mogłam oderwać oczu od domu The Wanted. Słuchając ich piosenki "Replace your heart" ocierałam łzy w nadziei, że wszystko się ułoży. I  tak, wiem że już nie będzie jak wcześniej.
                                                ~~~
- Lilly, posprzątaj w tym pokoju ! - wydzierała się ciotka Marlena dokładnie godzinę po moim przyjeździe do Loret de Mare.
- Ale ciociu... - próbowałam poprosić chociaż o chwilę na odczytanie sms'a.
- Żadnego "ale" ! - uderzyła mnie ścierką po plecach.


    Tak wyglądały pierwsze dwa tygodnie pobytu w Hiszpanii. Tak, jak przypuszczałam, ciotka i wujek zniżyli się do tego poziomu, żeby mnie bić i rozkazywać. Żaden z rodziców nie zadzwonił do mnie ani razu. Widać, jak bardzo za mną tęsknią. Napewno 10000000000 razy mniej niż ja za Nathanem i resztą.

6 sierpnia - poniedziałek

    Tęsknota za Nathanem przeszkadza mi w rutynie. Jednak, nic na to nie poradzę. Jak codzień rano poszłam po zakupy do pobliskiego spożywczego. Przy stoistu z pieczywem stał chłopak bardzo podobny do Nathana, a przynajmniej w moich oczach. Już miałam go zaczepić z nadzieją, że to Nath, ale gdy ten się odwrócił zobaczyłam zupełnie innego człowieka. Ten był blondynem i poza tym naprawdę niczym nie przypominał Sykes'a. W jednej chwili poczułam, że dłużej już nie wytrzymam. To wszystko może doprowadzić nawet do choroby psychicznej !
     Zostawiając jeszcze nie do końca zrobione zakupy wybiegłam ze sklepu i skierowałam się na plażę. Miałam przeczucie, a nawet pewność, że to się źle skończy, na przykład, tym że dostanie mi się od wujków.
     Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms'a.
"Zakańczasz to wbrew twojej woli. Tęsknimy za sobą. Jesteś moim powietrzem i nic i nikt nie zdoła zastąpić twojego serca. Nathan <3"
     Czytając wiadomość uświadomiłam sobie, jak bardzo go potrzebuje. Jest dla mnie jedynym wsparciem. Łzy spływały po moich policzkach jedna za drugą. Mój niepochamowany szloch i ból nikogo nie obchodził. Nienawidzę Hiszpani.
     Minęło pół godziny. Poczułam, że ktoś siada za mną.
- Otrzyj łzy, wstań i powiedz, że jesteś silna. - powiedział. Myślałam, że mam przesłuchy, ale nie. Czułam jego zapach i ciepło. Łzy napłynęły mi znów do oczu, tylko tym razem ze szczęścia. Wstałam, odwróciłam się i go przytuliłam.
- Ale mówiłem żebyś nie płakała ! - zaśmiał się. - Ty zawsze musisz beczeć !
- Taka już moja natura. - rozrechotałam się. Widzicie? Wystarczy, że do mnie przyjechał, a moje życie się odmieniło.
- A teraz młoda robimy tak: pakujesz walizki i lecimy.
- Z tobą wszędzie...
_______________________________________________
Wiem, że miałam napisać już daaawno, ale teraz... poprostu nie siedzę przy kompie. Ciągle ciągnie mnie na dwór, a poza tym trzeba pracować, żeby można było kupić ten film  z trasy 1D.
No więc przepraszam, że nie piszę. Zrozumcie mnie.
Dzięki za komentarze !

4 komentarze:

  1. Szkoda ze taki krótki ale i tak świetny!
    Czekam na kolejny kotku:*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój ty chłopaku jakiś ty zdolny!!!Zgadzam się z Dusią,o wiele za krótki

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ;*** Jej, ale mi się ryczeć chciało. ♥♥♥ Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Szkoda, że taki krótki. ;(( Czekam na kolejny rozdział. ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz świetne opowiadanie!
    Proooooooszę dadaj nowy rozdział!
    Weny kochana

    OdpowiedzUsuń